Sposób na znikających klientów
29 stycznia 2021

Moja „strefa komfortu”, czyli po co mi te szkolenia?

Lubię tylko te filmy, które już widziałem!” – tak stwierdził w filmie „Rejs” inżynier Mamoń.

Jeżeli też kierujesz się zasadą: „Polegam tylko na tym co już widziałem, umiem i wiem” to wtedy zamykasz się w swojej Strefie komfortu.

Uwierz mi – nie warto!

„Robię tak od dawna i jest dobrze!” – często słyszę na szkoleniach od osób, które dowiadują się czegoś nowego.

Wszyscy trenerzy świetnie znają taką postawę: to niechęć do opuszczenia tzw. własnej „strefy komfortu”.

Im dłużej zawodowo bazujemy na tych samych umiejętnościach czy doświadczeniach, tym bardziej czujemy się z nimi bezpiecznie i komfortowo – stąd nazwa: strefa komfortu.

Tylko co, gdy te umiejętności są (już) mało skuteczne a doświadczenia nieaktualne?

Wtedy zachodzi konieczność ich zmiany i to jest właśnie to, co nas boli…

Boli, ponieważ ta zmiana zmusza do wysiłku i zaburza nasz dotychczasowy porządek.

Jednak bez wyjścia ze swojej „strefy komfortu” tak naprawdę nie rozwijasz się i stoisz w miejscu.

Więc gdy czujesz wewnętrzny opór przed tym, żeby nauczyć się lub dowiedzieć czegoś nowego, to warto go przełamać!

Gdy nie jesteś otwarty na zmianę, to każde szkolenie będzie dla Ciebie zbędne i niepotrzebne.

„No pain, no game!” – tak twierdzą koszykarze NBA i jest w tym dużo prawdy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *